Info

avatar Jestem Tomasz z Kołobrzegu. Od 2009 roku przejechałem na rowerze 13250.32 kilometrów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Poprzednie lata

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats bikestats.pl

2010
button stats bikestats.pl

2009
button stats bikestats.pl

Zaliczone gminy


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tomikg.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:180.14 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:10:32
Średnia prędkość:17.10 km/h
Maksymalna prędkość:41.40 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:45.04 km i 2h 38m
Więcej statystyk
  • DST 26.99km
  • Czas 01:33
  • VAVG 17.41km/h
  • VMAX 41.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chojnice - dzień III (powrót)

Piątek, 28 września 2012 · dodano: 28.09.2012 | Komentarze 0

Pora wracać do domu. O 11 opuściłem hotel, ale że miałem jeszcze dużo czasu do pociągu (odjeżdżał o 15:29) zajrzałem na rynek. Trzeba przyznać, że centrum miasta w Chojnicach ma swój urok. Pokręciłem się odrobinę po rynku, zjadłem obiad i pojechałem na dworzec.

Pociągiem dojechałem do Szczecinka, ale wiedziałem, że stamtąd muszę kawałek drogi podjechać rowerem, ze względu na kolejową komunikację autobusową między Dalęcinem i Iwinem. Zamiast siedzieć bezczynnie godzinę w Szczecinku już stamtąd ruszyłem do Iwina.

Przejazd przez miasto był wbrew moim obawom dość spokojny. Nie znam miasta i nie byłem momentami pewien czy dobrze jadę, ale udało się wyjechać ze Szczecinka bez błądzenia. Początkowo jechałem drogą wojewódzką w kierunku Barwic, ale za Trzesieką (dzielnica Szczecinka) odbiłem w prawo na Grzmiącą. Po zjechaniu z głównej drogi aż sam się uśmiechnąłem do siebie. Główna droga, którą jechałem do tej pory była zatłoczona i dziurawa, szczególnie na skraju jezdni, z kolei boczna droga była szeroka, równa i przede wszystkim pusta.

Minąłem Parsęcko, a następnie Radomyśl, czyli ostatnią miejscowość przed Iwinem. Droga cały czas była bardzo dobra, a za Radomyślem otrzymałem nagrodę - ponad kilometrowy zjazd, na którym moja prędkość nie spadała poniżej 35 km/h. Tam właśnie ustanowiłem rekord prędkości całego wyjazdu - 41,4 km/h.

Przed samym Iwinem nawierzchnia lekko się zepsuła (zjechałem z drogi na Grzmiącą na mniejszą w kierunku Wierzchowa) i prowadziła lekko pod górę, ale jechało się w miarę dobrze, mimo zakwasów po wczorajszej wycieczce. W Iwinie na stacji pojawiłem się o 17:50 - pół godziny przed odjazdem pociągu do Kołobrzegu.

Na koniec jeszcze dokręciłem 2,5 km z dworca do domu, do którego dotarłem o 20.



  • DST 120.06km
  • Czas 07:19
  • VAVG 16.41km/h
  • VMAX 40.10km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chojnice - dzień II (pierwsza setka!)

Czwartek, 27 września 2012 · dodano: 27.09.2012 | Komentarze 0

Do Chojnic przyjechałem w jednym celu. Umówiliśmy się z Kubą na całodniową wycieczkę rowerową. Celem była pierwsza setka w życiu, moja życiówka wynosiła do tej pory 88 km, Kuby 60 km. Pojechał z nami jeszcze Paweł - kolega Kuby, on także nie miał jeszcze na koncie setki.

Rower podczas pobytu w Chojnicach przechowuję u Kuby w garażu. Ok. 8 rano podjechał po mnie samochodem do hotelu i razem pojechaliśmy po rowery. Spod jego domu wyruszyliśmy ok. 8:30, pojechaliśmy po Pawła i dalej ruszyliśmy w trójkę.

Z miasta wyjechaliśmy ul. Lichnowską, przejechaliśmy wiadukt nad obwodnicą Chojnic i przez wsie Lichnowy i Ostrowite dotarliśmy do Silna. Tam krótki postój na zakupy i pojechaliśmy dalej. Granicę województw pomorskiego i kujawsko-pomorskiego przekroczyliśmy jadąc nowym asfaltem wzdłuż brzegu Jeziora Wysockiego. Za Wysoką pokonaliśmy trudny (przynajmniej dla nas) podjazd do Raciąża i wjechaliśmy do tej miejscowości.

Z Raciąża skierowaliśmy się na Nadolną Karczmę, przejechaliśmy most na Brdzie i dotarliśmy do Zapędowa. Tam opuściliśmy asfalt i leśnymi drogami dojechaliśmy do Wielkiego Kanału Brdy, a potem wzdłuż jego brzegu do akweduktu w Fojutowie. Ta niezwykła budowla została ukończona w 1849 roku, a jej ostatni remont miał miejsce 10 lat temu. Krzyżują się tam wody Czerskiej Strugi i Wielkiego Kanału Brdy. Spędziliśmy tam pół godziny, zwiedzając akwedukt i podziwiając widoki z wieży obserwacyjnej, a następnie udaliśmy się w stronę Czerska.

Leśną drogę opuściliśmy przy jej połączeniu z DW 237 nad jeziorem Świdno. Do Czerska wjechaliśmy drogą wojewódzką. W międzyczasie pogoda się zepsuła i zaczął lekko kropić deszcz. Początkowo uznaliśmy to za ulgę, bo było dość ciepło, ale z czasem zaczął nam już przeszkadzać. Kolejny postój urządziliśmy na rynku w Czersku, gdzie odrobinę się posililiśmy, przy wciąż padającym deszczu. Wtedy wyciągnąłem z sakwy kurtkę przeciwdeszczową, której praktycznie nie zdejmowałem już do końca wycieczki.

Kolejnym celem było Wiele, w którym z Kubą rok temu uczestniczyliśmy w zlocie uczestników internetowej gry Klubowa Liga Typerów. Droga do Wiela to był najgorszy odcinek podczas całego dnia. Jechaliśmy pod dość silny wiatr przy padającym coraz mocniej deszczu. W końcu postanowiliśmy odpuścić i schroniliśmy się pod wiatą przystanku autobusowego przy wsi Dębowiec. Spędziliśmy tam 10 minut, ale pogoda nie poprawiała się, więc pojechaliśmy dalej.

Po krótkiej wizycie w Wielu skręciliśmy na południowy zachód, chcąc przez las dojechać do Brus. Deszcz na szczęście przestał padać, więc jechało się całkiem przyjemnie. Co prawda wiatr zmienił kierunek i wiał z zachodu, ale w lesie aż tak bardzo to nie przeszkadzało. Byliśmy jednak już mocno zmęczeni jazdą, w dodatku odezwał się głód (śniadanie jedliśmy przed 8). W Kosobudach powrócił asfalt, a wraz z nim pojawiła się ścieżka rowerowa, którą dotarliśmy do Brus. Tam zatrzymaliśmy się na około godzinę w pizzerii, po czym ruszyliśmy w dalszą drogę korzystając z DW 236. Jechaliśmy nią do miejscowości Drzewicz. Momentami znów padało, ale niezbyt intensywnie, w dodatku przelotnie. W Drzewiczu przekroczyliśmy po raz drugi dziś Brdę, a następnie skręciliśmy w lewo w las do Parku Narodowego Borów Tucholskich.

Paweł wyczytał, że potrzebujemy biletów, ale nie było gdzie ich kupić, więc nie zawracaliśmy sobie tym głowy. Jechaliśmy przez PN czarnym szlakiem rowerowym wzdłuż ciągu jezior. Przy jednym z nich (Jez. Krzywce Małe) na licznikach pojawiło się 100 km, zatem pierwsza w życiu setka została zdobyta.

Po wyjeździe z PN asfaltem pojechaliśmy do Charzyków, tam zajrzeliśmy na promenadę pieszo-rowerową nad Jez. Charzykowskim, zrobiliśmy drobne zakupy i wróciliśmy do Chojnic.

W hotelu byłem ok. godz. 19. Przebrałem się, odświeżyłem i podjechaliśmy z Kubą do jego domu zostawić rowery. Pod jego domem na liczniku miałem dokładnie 119,89 km, więc zrobiłem małe kółeczko po osiedlu, dociągając do 120 km.

Zdjęcia:
https://plus.google.com/u/0/photos/110509487921662818971/albums/5797244661559621569

Mapa:


  • DST 6.02km
  • Czas 00:22
  • VAVG 16.43km/h
  • VMAX 30.90km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chojnice - dzień I

Środa, 26 września 2012 · dodano: 26.09.2012 | Komentarze 0

Pierwszy dzień wyjazdu do Chojnic to dojazd na dworzec w Kołobrzegu i przejazd z dworca w Chojnicach do kumpla, który w garażu przechowuje mi rower. Niewiele ponad 6 km...

  • DST 27.07km
  • Czas 01:18
  • VAVG 20.82km/h
  • VMAX 30.80km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pękł tysiąc!

Poniedziałek, 17 września 2012 · dodano: 17.09.2012 | Komentarze 0

W końcu znalazło się trochę czasu na rowerowy trening. Wyjechałem z domu o 16:10. Na 18:00 byłem umówiony na orliku w Radzikowie, więc miałem sporo czasu. Ulicami miasta dostałem się na dzielnicę zachodnią, skąd nadmorską drogą rowerową dotarłem do Grzybowa.

Z Grzybowa skierowałem się na Stary Borek, gdzie czekał mnie najgorszy fragment trasy - 150 metrów podjazdu i ok. 300 metrów zjazdu po nierównym bruku. Nieźle mnie tam wytrzęsło. Odcinek ze Starego Borku do Korzystna i sama jazda przez Korzystno to dość szybkie tempo (do 30 km/h), dzięki czemu na orlika w Radzikowie dotarłem w 50 minut.

Na miejscu spojrzałem na licznik, pokazywał 19,1 km, co oznacza, że w tym właśnie miejscu osiągnąłem równy tysiąc przejechanych kilometrów od początku roku!

Na orliku spędziłem ok. godzinę obserwując trening 10-latków z Akademii Piłkarskiej Kotwica Kołobrzeg, po czym ruszyłem w stronę domu. Po drodze zajrzałem jeszcze na 5 minut na stadion (trenowały tam starsze grupy Akademii) i do domu dotarłem chwilę przed godziną 19.

Kategoria >20 km, Samotnie