Info

avatar Jestem Tomasz z Kołobrzegu. Od 2009 roku przejechałem na rowerze 15284.66 kilometrów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Poprzednie lata

2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats bikestats.pl

2010
button stats bikestats.pl

2009
button stats bikestats.pl

Zaliczone gminy


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tomikg.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:9005.69 km (w terenie 3.63 km; 0.04%)
Czas w ruchu:480:47
Średnia prędkość:18.73 km/h
Maksymalna prędkość:44.50 km/h
Liczba aktywności:430
Średnio na aktywność:20.94 km i 1h 07m
Więcej statystyk
  • DST 20.05km
  • Czas 01:03
  • VAVG 19.10km/h
  • VMAX 26.70km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Grzybowo

Piątek, 16 listopada 2012 · dodano: 23.11.2012 | Komentarze 0

Przejazd do Grzybowa do siostry do pracy w celu dostarczenia dokumentów.
Kategoria <20 km, Samotnie


  • DST 2.55km
  • Czas 00:07
  • VAVG 21.84km/h
  • VMAX 27.20km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozruch po osiedlu

Sobota, 10 listopada 2012 · dodano: 10.11.2012 | Komentarze 0

Rundka po osiedlu w celu sprawdzenia stanu technicznego roweru przed planowaną wycieczką.
Kategoria <20 km, Samotnie


  • DST 26.99km
  • Czas 01:33
  • VAVG 17.41km/h
  • VMAX 41.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chojnice - dzień III (powrót)

Piątek, 28 września 2012 · dodano: 28.09.2012 | Komentarze 0

Pora wracać do domu. O 11 opuściłem hotel, ale że miałem jeszcze dużo czasu do pociągu (odjeżdżał o 15:29) zajrzałem na rynek. Trzeba przyznać, że centrum miasta w Chojnicach ma swój urok. Pokręciłem się odrobinę po rynku, zjadłem obiad i pojechałem na dworzec.

Pociągiem dojechałem do Szczecinka, ale wiedziałem, że stamtąd muszę kawałek drogi podjechać rowerem, ze względu na kolejową komunikację autobusową między Dalęcinem i Iwinem. Zamiast siedzieć bezczynnie godzinę w Szczecinku już stamtąd ruszyłem do Iwina.

Przejazd przez miasto był wbrew moim obawom dość spokojny. Nie znam miasta i nie byłem momentami pewien czy dobrze jadę, ale udało się wyjechać ze Szczecinka bez błądzenia. Początkowo jechałem drogą wojewódzką w kierunku Barwic, ale za Trzesieką (dzielnica Szczecinka) odbiłem w prawo na Grzmiącą. Po zjechaniu z głównej drogi aż sam się uśmiechnąłem do siebie. Główna droga, którą jechałem do tej pory była zatłoczona i dziurawa, szczególnie na skraju jezdni, z kolei boczna droga była szeroka, równa i przede wszystkim pusta.

Minąłem Parsęcko, a następnie Radomyśl, czyli ostatnią miejscowość przed Iwinem. Droga cały czas była bardzo dobra, a za Radomyślem otrzymałem nagrodę - ponad kilometrowy zjazd, na którym moja prędkość nie spadała poniżej 35 km/h. Tam właśnie ustanowiłem rekord prędkości całego wyjazdu - 41,4 km/h.

Przed samym Iwinem nawierzchnia lekko się zepsuła (zjechałem z drogi na Grzmiącą na mniejszą w kierunku Wierzchowa) i prowadziła lekko pod górę, ale jechało się w miarę dobrze, mimo zakwasów po wczorajszej wycieczce. W Iwinie na stacji pojawiłem się o 17:50 - pół godziny przed odjazdem pociągu do Kołobrzegu.

Na koniec jeszcze dokręciłem 2,5 km z dworca do domu, do którego dotarłem o 20.



  • DST 27.07km
  • Czas 01:18
  • VAVG 20.82km/h
  • VMAX 30.80km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pękł tysiąc!

Poniedziałek, 17 września 2012 · dodano: 17.09.2012 | Komentarze 0

W końcu znalazło się trochę czasu na rowerowy trening. Wyjechałem z domu o 16:10. Na 18:00 byłem umówiony na orliku w Radzikowie, więc miałem sporo czasu. Ulicami miasta dostałem się na dzielnicę zachodnią, skąd nadmorską drogą rowerową dotarłem do Grzybowa.

Z Grzybowa skierowałem się na Stary Borek, gdzie czekał mnie najgorszy fragment trasy - 150 metrów podjazdu i ok. 300 metrów zjazdu po nierównym bruku. Nieźle mnie tam wytrzęsło. Odcinek ze Starego Borku do Korzystna i sama jazda przez Korzystno to dość szybkie tempo (do 30 km/h), dzięki czemu na orlika w Radzikowie dotarłem w 50 minut.

Na miejscu spojrzałem na licznik, pokazywał 19,1 km, co oznacza, że w tym właśnie miejscu osiągnąłem równy tysiąc przejechanych kilometrów od początku roku!

Na orliku spędziłem ok. godzinę obserwując trening 10-latków z Akademii Piłkarskiej Kotwica Kołobrzeg, po czym ruszyłem w stronę domu. Po drodze zajrzałem jeszcze na 5 minut na stadion (trenowały tam starsze grupy Akademii) i do domu dotarłem chwilę przed godziną 19.

Kategoria >20 km, Samotnie


  • DST 88.12km
  • Czas 04:27
  • VAVG 19.80km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Temperatura 34.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejna życiówka

Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 0

Szczecinek - Żółtnica - Czarne - Międzybórz - Biały Bór - Wierzchowo - Iwin

Wyjechałem z domu o 7 rano, pojechałem na dworzec. Tam kosmiczna kolejka do kasy, więc postanowiłem bilet kupić w pociągu. Na szczęście obyło się bez opłaty 8 zł za wystawienie biletu przez konduktora.

O 9.30 wysiadłem w Szczecinku i od razu skierowałem się w stronę wyjazdu z miasta w stronę Żółtnicy. Jechało się dobrze, choć od początku przeszkadzał mi szwankujący przedni hamulec. Minąłem Buczek (3-4 eleganckie domy z ogromnymi ogrodami), następnie Żółtnicę i dotarłem do miejscowości Drawień. Mała wioska, ale z dużym, dość skomplikowanym skrzyżowaniem. Chwilę pobłądziłem, popytałem miejscowych i znalazłem się na właściwej ścieżce do Czarnego. Po 2-3 kilometrach przejechałem przez mostek na rzece Gwdzie, a tuż za nim minąłem nieoznakowaną granicę pomiędzy województwem zachodniopomorskim i pomorskim. To moja pierwsza granica województw przejechana na rowerze!

Do Czarnego jechałem spokojną okolicą, pusta droga pozwalała się rozpędzić, a teren dookoła przypominał mi toruński poligon, po którym wielokrotnie spacerowałem jako dziecko. Nie zdziwiłem się więc zbytnio, gdy tuż przed wjazdem do miasta zobaczyłem za plecami tablicę "Poligon wojskowy".

W Czarnem zatrzymałem się na chwilę pod Biedronką, po pierwsze - by zerknąć na mapę i zaplanować przejazd przez miasto i wyjazd z niego, a po drugie - by napić się wody i chwilę odpocząć od upału, temperatura powierza przekroczyła już dawno 30 stopni w cieniu, do tego na niebie nie było nawet jednego małego obłoczka.

Po krótkim postoju przejechałem przez most na rzece Czernicy (dopływ Gwdy), zrobiłem zdjęcie na placu w centrum Czarnego przy pomniku postawionym na cześć Jana Pawła II i drogą wojewódzką 202 wyjechałem z miasta w kierunku Rzeczenicy.

2 kilometry jazdy pustą o tej porze wojewódzką to chyba najlepszy odcinek jakim jechałem tego dnia. Równy asfalt, praktycznie zero samochodów. Tuż za Wronkowem skręciłem w lewo, na drogę regionalną do Sporysza. Tu też jechało się dość dobrze, choć droga była wąska, a nawierzchnia już nie tak dobra jak na wojewódzkiej. W Międzyborzu (bardzo ładna miejscowość - równa szeroka droga, zadbane chodniki i posesje, szkoła, kościół i oddział poczty) przejechałem przez most na Białej (dopływ Czernicy) i tuż za nim skręciłem w lewo, w drogę szutrową przez las.

Od początku jechało się dość często, bo w wielu miejscach na drodze było dużo piachu. Mniej więcej w połowie drogi (celem był dojazd do drogi krajowej 25) zrobiłem chwilę przerwy na miejscu postojowym. Co ciekawe, w lasach Nadleśnictwa Czarne nawet na leśnych drogach co kilka kilometrów można znaleźć takie miejsca, na których można usiąść przy stoliku i odpocząć.

W końcu ten męczący odcinek miałem za sobą i wjechałem na "krajówkę". Najbardziej nie lubię jazdy zatłoczoną drogą główną bez pobocza, ale w końcu ten 12-kilometrowy odcinek miałem za sobą.

W Białym Borze zrobiłem sobie kilkanaście minut przerwy w cieniu sklepu. Uzupełniłem zapasy wody i ruszyłem w stronę Wierzchowa. Po niespełna godzinie dotarłem do Starego Wierzchowa. Tam spędziłem trzy godziny na zaproszenie koleżanki ze studiów i jej rodziny.

Ok. 16.45 ruszyłem w kierunku stacji kolejowej w Iwinie. Ten 17-kilometrowy odcinek pokonałem w 45 minut i po godzinnym czekaniu na pociąg wróciłem do domu.

Nowe gminy: Szczecinek - miasto, Czarne, Rzeczenica, Biały Bór



  • DST 46.49km
  • Czas 02:09
  • VAVG 21.62km/h
  • VMAX 32.10km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mrzeżyno

Wtorek, 24 lipca 2012 · dodano: 24.07.2012 | Komentarze 0

Wczoraj byłem w Ustroniu Morskim, więc dziś pojechałem w drugą stronę - do Mrzeżyna. Wyjechałem z domu o 16.45. Po dziesięciu minutach dojechałem do stadionu, gdzie powoli zbierali się piłkarze przed treningiem. Chwilę porozmawiałem z trenerem i pojechałem dalej.

Jechało się bardzo dobrze, tempo rzadko spadało poniżej 25 km/h. szybko przejechałem ścieżką wzdłuż Grzybowa i dalej do Dźwirzyna. Samo Dźwirzyno to droga przez mękę, czyli setki turystów na drodze rowerowej, choć po drugiej stronie ulicy jest szerszy wygodny chodnik... Bez dzwonka nie ma co się tam pchać.

Za Dźwirzynem już spokojnie, więc znów szybkim tempem ruszyłem do Mrzeżyna. Szybko minąłem Rogowo i 2-kilometrowy odcinek jazdy płytami betonowymi, i dotarłem do celu wycieczki. Tam pojechałem do sklepu, by zaopatrzyć się w wodę. Pod sklepem stan licznika wskazywał dokładnie 22,5 km, przejechane w 56 minut. Średnie tempo wynosiło ponad 23 km/h.

Po krótkiej przerwie przy sklepie ruszyłem w drogę powrotną. Szybko się przekonałem, że będzie trudniej. Teraz jechałem pod wiatr, który w dodatku złośliwie zaczął wiać znacznie mocniej niż kilkanaście minut wcześniej. Odcinek do Rogowa był ciężki, przez Rogowo przejechałem tempem niemal spacerowym (ok. 18 km/h). Dalej było nieco lepiej i dość szybko dotarłem do Dźwirzyna. Tu wiało już mniej, ale liczba pieszych na ścieżce wzrosła chyba trzykrotnie.

Gdy w końcu się przez nich przedarłem byłem już dość zmęczony (jednak 2,5 tygodnia przerwy zrobiło swoje), mimo to utrzymywałem tempo 20-21 km/h, momentami jeszcze przyspieszając. Dopiero ostatnie 4 km zwolniłem, do Kołobrzegu wjechałem spacerkiem, zatrzymałem się na końcówkę treningu piłkarzy na stadionie i dowlokłem się do domu, jadąc przez miasto 17 km/h.

  • DST 28.40km
  • Czas 01:17
  • VAVG 22.13km/h
  • VMAX 39.20km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ustronie Morskie

Poniedziałek, 23 lipca 2012 · dodano: 24.07.2012 | Komentarze 0

Po 2,5-tygodniowej przerwie, spowodowanej załamaniem pogody i jej efektem w postaci mocnego przeziębienia, od razu gdy poczułem się lepiej, wsiadłem na rower. Na rozruszanie pojechałem do Ustronia Morskiego i z powrotem, może trasa mało wyszukana, ale chodziło o sprawdzenie, jak wyglądam kondycyjnie po tej przerwie.

Wyjechałem z domu około 16:15. Na ścieżce rowerowej do Ustronia cały czas ręka na hamulcu, co chwilę trafiała się grupka turystów, akurat wracająca z plaży lub rowerzyści-turyści, "pędzący" z zawrotną prędkością ślimaka polnego.

Tradycyjnie, jak zawsze w sezonie, gdy ujrzałem pierwsze zabudowania Sianożęt zjechałem ze ścieżki na szosę. Tam można było spokojnie popedałować w miarę pustą drogą. Ciąg pieszo-rowerowy wzdłuż plaży takiej swobody już nie dawał.

Do Ustronia dotarłem po 35 minutach jazdy. 5 minut odpoczynku i ruszyłem w drogę powrotną. Jazda drogami po Ustroniu w sezonie letnim to koszmar. Jedziesz ulicą nie szybciej niż marne 16-17 km/h, bo przed tobą wlecze się zawalidroga w postaci luksusowego BMW, Mercedesa, czy innego cuda z Warszawki, Wrocka, czy jakiś inny "miastowy", który musi się polansować na wiosce...

W Sianożętach ponownie wjeżdżam na ścieżkę rowerową, którą wracam do Kołobrzegu praktycznie bez przeszkód, nie licząc gościa, który wyskoczył mi prawie pod koła na mostku w ekoparku, gdy mijałem się z innymi rowerzystami.

Do domu dotarłem przed 18.
Kategoria >20 km, Samotnie


  • DST 5.56km
  • Czas 00:18
  • VAVG 18.53km/h
  • VMAX 27.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na orlika do Budzistowa

Wtorek, 3 lipca 2012 · dodano: 05.07.2012 | Komentarze 0

Kategoria <20 km, Samotnie


  • DST 28.22km
  • Czas 01:30
  • VAVG 18.82km/h
  • VMAX 33.80km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wypad do Ustronia Morskiego

Czwartek, 28 czerwca 2012 · dodano: 29.06.2012 | Komentarze 0

Czwartkowe popołudnie to wyjazd do Ustronia Morskiego. Początkowo w planie był spokojny spacerowy wypad na lody, ale trochę się w tej kwestii pozmieniało. Odezwała się koleżanka, z którą nie widziałem się długie miesiące. Mówiła, że jest w pracy w Ustroniu i pojechała rowerem, a o 17 będę wracał, więc jak chcę, to mogę ją odwiedzić i wrócić z nią. Problem był taki, że ja z kolei do 16 pracowałem, więc zaraz po pracy poszedłem do domu, przebrałem się i pojechałem.

Wyjechałem z domu o 16.25. Był to prawdziwy wyścig z czasem. Miałem 35 minut na przejechanie 13 km. Lekko zmęczony po wczorajszej szybkiej jeździe z Trzebiatowa trzymałem przeważnie prędkość ok. 24 km/h. Cały czas śledziłem czas na zegarku. W Sianożętach postanowiłem zjechać ze ścieżki rowerowej i popedałować dalej szosą, uznałem, że będzie szybciej, bo nie będzie tłumu turystów tarasujących drogę. Miałem rację. Cel osiągnąłem o godzinie 16.59, dokładnie 34 minuty od startu z domu.

Po krótkim odpoczynku droga powrotna, już z Justyną. Tempo spacerowe, jechaliśmy powoli (15-16 km/h) i rozmawialiśmy. W domu byłem grubo po 18.

  • DST 39.04km
  • Czas 01:46
  • VAVG 22.10km/h
  • VMAX 31.60km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzebiatów - Mrzeżyno - Kołobrzeg

Środa, 27 czerwca 2012 · dodano: 28.06.2012 | Komentarze 0

Chętnych do towarzystwa nie było, więc postanowiłem trochę sprawdzić swoje możliwości i wycieczkę turystyczną zamieniłem w przejazd treningowy. Nie brałem aparatu, żadnych tobołów, z wyjątkiem torby trójkątnej pod ramę, do której schowałem niezbędne narzędzia, zapasową dętkę, portfel, telefon, mapę i wodę.

Z domu wyruszyłem o 17:10. Po kilku minutach dotarłem na PKP. Kupiłem bilet, butelkę wody w dworcowym kiosku i wsiadłem do pociągu. Chwilę po godzinie 18 dotarłem do celu, czyli Trzebiatowa. Po opuszczeniu tamtejszego dworca od razu skierowałem się w kierunku wyjazdu z miasta w stronę Mrzeżyna. Sam wyjazd nie był taki prosty jak zakładałem, okazało się bowiem, że przeprowadzany jest tam remont drogi i ruch odbywa się wahadłowo. Trochę czasu więc postałem wśród mnóstwa autobusów i samochodów jadących nad morze. Ech, ten sezon...

W tym samym czasie porzuciłem pomysł jazdy drogą wojewódzką i w Nowielicach (do których dotarłem ścieżką rowerową) skręciłem w prawo na Bieczyno. Od razu zrozumiałem dlaczego tamtejsi mieszkańcy bojkotują wszelkie wybory domagając się nowej drogi. Niby asfalt, ale dziura za dziurą, a w zasadzie nie dziury tylko kratery. Mimo to tempem ok. 27-28 km/h dotarłem do Gorzysławia, skąd już miałem gładki asfalt do Robów. Ten odcinek też dość szybko pokonałem. Z Robów do Mrzeżyna miałem najcięższy fragment, który mocno mnie zwolnił, mimo to po płytach betonowych i nawierzchni szutrowej jechało się całkiem dobrze. W końcu, po 40 minutach od opuszczenia dworca w Trzebiatowie, dotarłem do Mrzeżyna.

W Mrzeżynie dosłownie minutowy postój na łyk wody i ruszam w kierunku Kołobrzegu. Od wyjazdu z miejscowości cały czas już jechałem ścieżką rowerową (z małą przerwą w Dźwirzynie). Błyskawicznie minąłem Rogowo i po kwadransie dojechałem do mostu w Dźwirzynie, będącego granicą powiatów kołobrzeskiego i gryfickiego. Na moście kolejny łyk wody i ruszam dalej.

W Dźwirzynie jest już trochę turystów, więc jazda pasem pieszo-rowerowym nie była łatwa, ale w końcu wyjechałem z wioski, by po chwili w podobny sposób minąć Grzybowo. Przy wyjeździe z Grzybowa planowałem kilkuminutowy postój, ale starczyło mi cierpliwości tylko na trzy minuty, skutecznie zniechęciły mnie do odpoczynku komary. Szybko więc stamtąd uciekłem, by kilka minut przed godziną 20 dotrzeć do domu w Kołobrzegu.

Łącznie przejechałem 39 km w niespełna 2 godziny, co jak dla mnie jest bardzo dobrym czasem. Do wypełnienia planu (600 km do końca czerwca) brakuje mi już tylko 36 km.