Info

avatar Jestem Tomasz z Kołobrzegu. Od 2009 roku przejechałem na rowerze 14779.92 kilometrów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Poprzednie lata

2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats bikestats.pl

2010
button stats bikestats.pl

2009
button stats bikestats.pl

Zaliczone gminy


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tomikg.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

>50 km

Dystans całkowity:5458.53 km (w terenie 4.50 km; 0.08%)
Czas w ruchu:284:43
Średnia prędkość:18.98 km/h
Maksymalna prędkość:48.00 km/h
Liczba aktywności:75
Średnio na aktywność:72.78 km i 3h 50m
Więcej statystyk
  • DST 68.93km
  • Czas 03:21
  • VAVG 20.58km/h
  • VMAX 36.10km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

16 południk

Środa, 19 czerwca 2013 · dodano: 19.06.2013 | Komentarze 0

Dziś celem wycieczki było Sarbinowo. Zebraliśmy się w pięciu przy zejściu na plażę przy ul. Wschodniej w Kołobrzegu (do stałej ostatnio ekipy dołączyli Grzesiek i Jacek) i ruszyliśmy na wschód. W Sarbinowie stwierdziliśmy, że skoro już jesteśmy niedaleko podjedziemy pod pomnik na 16 południku. Tam krótka sesja foto, chwila rozmowy z grupą sakwiarzy podążającą ze Świnoujścia wzdłuż wybrzeża do Władysławowa i ruszyliśmy w drogę powrotną. Do Kołobrzegu dotarliśmy ok. 4 godziny po starcie wycieczki.
Postoje na trasie:
1/ Sianożęty przy sklepie
2/ Na końcu wsi w Gąskach
3/ W Chłopach przy sklepie
4/ Przy 16 południku
5/ W Gąskach przy latarni
6/ W Ustroniu Morskim przy parku nadmorskim

Trasa: KOŁOBRZEG - Sianożęty - Ustronie Morskie - Wieniotowo - Pleśna - Gąski - Sarbinowo - Chłopy - Pękalin - Gąski - Pleśna - Wieniotowo - Ustronie Morskie - Sianożęty - KOŁOBRZEG

  • DST 55.56km
  • Czas 02:27
  • VAVG 22.68km/h
  • VMAX 38.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gmina Siemyśl i Gościno

Środa, 12 czerwca 2013 · dodano: 12.06.2013 | Komentarze 0

Kolejna trasa rowerowa zaliczona. Do mojej prywatnej mapki miejscowości odwiedzonych na rowerze mogę dziś dopisać Mącznik, Siemyśl, Trzynik (gm. Siemyśl) oraz Pławęcino (gm. Gościno). Jechali ze mną Marcin i Krzysiek. Przejechana trasa: KOŁOBRZEG - Zieleniewo - Bezpraw - Charzyno - Mącznik - Nieżyn - Siemyśl - Trzynik - Pławęcino - Gościno - Jarogniew - Ząbrowo - Charzyno - Bezpraw - Zieleniewo - KOŁOBRZEG. Tempo jazdy wysokie, średnia prędkość momentami przekraczała 23 km/h, a sporo odcinków przejechaliśmy w tempie powyżej 30 km/h.

  • DST 58.48km
  • Czas 02:54
  • VAVG 20.17km/h
  • VMAX 29.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wokół jez. Resko Przymorskie

Poniedziałek, 3 czerwca 2013 · dodano: 03.06.2013 | Komentarze 0

Kolejna trasa rowerowa zaliczona. Kołobrzeg - Korzystno - Stary Borek - Nowogardek - Głowaczewo - Karcino - Bieczyno - Gorzysław - Roby - Mrzeżyno - Rogowo - Dźwirzyno - Grzybowo - Kołobrzeg, całkiem ładna rundka. Towarzyszyli mi Marcin i Krzysiek. Ładne tempo, chociaż pierwsze ok. 30 km to jazda pod dość silny wiatr. Przy wyjeździe z Karcina mała przygoda - pies chciał sprawdzić jak smakuje moja noga, na szczęście skończyło się na dwukrotnym "zahaczeniu" nogawki. A planowałem założyć krótkie spodnie... Postoje na trasie: 1. w Karcinie przy sklepie, 2. na moście na Starej Redze między Robami i Mrzeżynem, 3. w Mrzeżynie przy markecie.

  • DST 64.64km
  • Czas 03:01
  • VAVG 21.43km/h
  • VMAX 41.10km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwsze +50 w tym roku

Poniedziałek, 13 maja 2013 · dodano: 13.05.2013 | Komentarze 0

W końcu czas i aura pozwoliły na dłuższy wypad. Razem z Marcinem po południu po pracy postanowiliśmy pojeździć. Spotkaliśmy się chwilę po 17 przy Kamiennym Szańcu i pojechaliśmy w stronę Sianożęt. Tam skręciliśmy w prawo i odbijając od wybrzeża pojechaliśmy w stronę Kukinii. Przed Kukinią odrobinę męczący podjazd pod wiatr dał nam lekko w kość.
W samej wiosce zatrzymaliśmy się na 5 minut przed sklepem na zakupy, po czym pojechaliśmy dalej. Minęliśmy Rusowo, Strachomino i Strzepowo, po czym dotarliśmy do Dobrzycy. Tam obraliśmy kierunek północny, by przez Borkowice, Śmiechów i Paprotno dotrzeć do latarni morskiej w Gąskach. Przy wyjeździe z Dobrzycy padł rekord prędkości podczas wyjazdu. Na zjeździe zanotowaliśmy 41,1 km/h.
W Gąskach krótki odpoczynek przy latarni i szlakiem R-10 powrót do domu. Zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę w Ustroniu Morskim przy nowym drewnianym molo i do domu dotarliśmy ok. 20:30.



  • DST 59.22km
  • Czas 03:23
  • VAVG 17.50km/h
  • VMAX 28.10km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ścieżka rowerowa szlakiem kolejki wąskotorowej

Niedziela, 11 listopada 2012 · dodano: 11.11.2012 | Komentarze 0

Wschodnia część ścieżki rowerowej po dawnej linii wąskotorowej zaliczona. O 7:50 pojechaliśmy z Michałem pociągiem do Daszewa, skąd już na rowerach pojechaliśmy dalej. W Brzeźnie (2 km trasy) wjechaliśmy na w/w ścieżkę rowerową. W Karlinie zaopatrzyliśmy się na stacji benzynowej (jedyny otwarty sklep na całej trasie) i ruszyliśmy dalej. Tuż przed Lubiechowem minęliśmy most na Parsęcie (8 km), dalej jechaliśmy wśród pól, omijając kolejne wioski. Trasa ścieżki została bardzo dobrze wytyczona, w zasadzie tylko w Pobłociu Wielkim zahaczyliśmy o wioskę. W końcu dotarliśmy do Gościna (23 km). Tam trzeba przebić się główną drogą przez miasto (chyba jedyny minus przejechanego odcinka). Wzdłuż głównej drogi dojechaliśmy do Ząbrowa (29 km), gdzie ścieżka skręciła na zachód w kierunku Charzyna. Przejechaliśmy przez tą miejscowość (32 km) i dalej ścieżka zaprowadziła nas do lasu charzyńskiego, z którego wyjechaliśmy przy DW 102 (36 km). Stamtąd Gmina Kołobrzeg wytyczyła szlak rowerowy "nad morze", który prowadzi do Grzybowa. Do Korzystna jedzie się nawierzchnią szutrową, z momentami bruku (Przećmino). W Przećminie (38 km) mała przygoda z miejscowymi psami, na szczęście ani my nie ucierpieliśmy, ani psy ;) Michał jednak zapowiedział, że nigdy więcej rowerem przez tę wioskę nie pojedzie. W Korzystnie (41 km) wróciliśmy na asfalt, którym dotarliśmy do Grzybowa (43 km), a z niego nadmorską ścieżką rowerową do Kołobrzegu. Cały przejazd zajął nam ok. 3,5 godziny. Ogólnie ścieżka bardzo dobrze wykonana, na całej długości równy asfalt, choć drażnią znaki "STOP" na każdym skrzyżowaniu z polną/lesną drogą, często co kilkadziesiąt metrów. Do "zaliczenia" pozostały nam jeszcze odcinki Gościno - Dargocice oraz Gościno - Jez. Popiel k. Rymania.

  • DST 120.06km
  • Czas 07:19
  • VAVG 16.41km/h
  • VMAX 40.10km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chojnice - dzień II (pierwsza setka!)

Czwartek, 27 września 2012 · dodano: 27.09.2012 | Komentarze 0

Do Chojnic przyjechałem w jednym celu. Umówiliśmy się z Kubą na całodniową wycieczkę rowerową. Celem była pierwsza setka w życiu, moja życiówka wynosiła do tej pory 88 km, Kuby 60 km. Pojechał z nami jeszcze Paweł - kolega Kuby, on także nie miał jeszcze na koncie setki.

Rower podczas pobytu w Chojnicach przechowuję u Kuby w garażu. Ok. 8 rano podjechał po mnie samochodem do hotelu i razem pojechaliśmy po rowery. Spod jego domu wyruszyliśmy ok. 8:30, pojechaliśmy po Pawła i dalej ruszyliśmy w trójkę.

Z miasta wyjechaliśmy ul. Lichnowską, przejechaliśmy wiadukt nad obwodnicą Chojnic i przez wsie Lichnowy i Ostrowite dotarliśmy do Silna. Tam krótki postój na zakupy i pojechaliśmy dalej. Granicę województw pomorskiego i kujawsko-pomorskiego przekroczyliśmy jadąc nowym asfaltem wzdłuż brzegu Jeziora Wysockiego. Za Wysoką pokonaliśmy trudny (przynajmniej dla nas) podjazd do Raciąża i wjechaliśmy do tej miejscowości.

Z Raciąża skierowaliśmy się na Nadolną Karczmę, przejechaliśmy most na Brdzie i dotarliśmy do Zapędowa. Tam opuściliśmy asfalt i leśnymi drogami dojechaliśmy do Wielkiego Kanału Brdy, a potem wzdłuż jego brzegu do akweduktu w Fojutowie. Ta niezwykła budowla została ukończona w 1849 roku, a jej ostatni remont miał miejsce 10 lat temu. Krzyżują się tam wody Czerskiej Strugi i Wielkiego Kanału Brdy. Spędziliśmy tam pół godziny, zwiedzając akwedukt i podziwiając widoki z wieży obserwacyjnej, a następnie udaliśmy się w stronę Czerska.

Leśną drogę opuściliśmy przy jej połączeniu z DW 237 nad jeziorem Świdno. Do Czerska wjechaliśmy drogą wojewódzką. W międzyczasie pogoda się zepsuła i zaczął lekko kropić deszcz. Początkowo uznaliśmy to za ulgę, bo było dość ciepło, ale z czasem zaczął nam już przeszkadzać. Kolejny postój urządziliśmy na rynku w Czersku, gdzie odrobinę się posililiśmy, przy wciąż padającym deszczu. Wtedy wyciągnąłem z sakwy kurtkę przeciwdeszczową, której praktycznie nie zdejmowałem już do końca wycieczki.

Kolejnym celem było Wiele, w którym z Kubą rok temu uczestniczyliśmy w zlocie uczestników internetowej gry Klubowa Liga Typerów. Droga do Wiela to był najgorszy odcinek podczas całego dnia. Jechaliśmy pod dość silny wiatr przy padającym coraz mocniej deszczu. W końcu postanowiliśmy odpuścić i schroniliśmy się pod wiatą przystanku autobusowego przy wsi Dębowiec. Spędziliśmy tam 10 minut, ale pogoda nie poprawiała się, więc pojechaliśmy dalej.

Po krótkiej wizycie w Wielu skręciliśmy na południowy zachód, chcąc przez las dojechać do Brus. Deszcz na szczęście przestał padać, więc jechało się całkiem przyjemnie. Co prawda wiatr zmienił kierunek i wiał z zachodu, ale w lesie aż tak bardzo to nie przeszkadzało. Byliśmy jednak już mocno zmęczeni jazdą, w dodatku odezwał się głód (śniadanie jedliśmy przed 8). W Kosobudach powrócił asfalt, a wraz z nim pojawiła się ścieżka rowerowa, którą dotarliśmy do Brus. Tam zatrzymaliśmy się na około godzinę w pizzerii, po czym ruszyliśmy w dalszą drogę korzystając z DW 236. Jechaliśmy nią do miejscowości Drzewicz. Momentami znów padało, ale niezbyt intensywnie, w dodatku przelotnie. W Drzewiczu przekroczyliśmy po raz drugi dziś Brdę, a następnie skręciliśmy w lewo w las do Parku Narodowego Borów Tucholskich.

Paweł wyczytał, że potrzebujemy biletów, ale nie było gdzie ich kupić, więc nie zawracaliśmy sobie tym głowy. Jechaliśmy przez PN czarnym szlakiem rowerowym wzdłuż ciągu jezior. Przy jednym z nich (Jez. Krzywce Małe) na licznikach pojawiło się 100 km, zatem pierwsza w życiu setka została zdobyta.

Po wyjeździe z PN asfaltem pojechaliśmy do Charzyków, tam zajrzeliśmy na promenadę pieszo-rowerową nad Jez. Charzykowskim, zrobiliśmy drobne zakupy i wróciliśmy do Chojnic.

W hotelu byłem ok. godz. 19. Przebrałem się, odświeżyłem i podjechaliśmy z Kubą do jego domu zostawić rowery. Pod jego domem na liczniku miałem dokładnie 119,89 km, więc zrobiłem małe kółeczko po osiedlu, dociągając do 120 km.

Zdjęcia:
https://plus.google.com/u/0/photos/110509487921662818971/albums/5797244661559621569

Mapa:


  • DST 88.12km
  • Czas 04:27
  • VAVG 19.80km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Temperatura 34.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejna życiówka

Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 0

Szczecinek - Żółtnica - Czarne - Międzybórz - Biały Bór - Wierzchowo - Iwin

Wyjechałem z domu o 7 rano, pojechałem na dworzec. Tam kosmiczna kolejka do kasy, więc postanowiłem bilet kupić w pociągu. Na szczęście obyło się bez opłaty 8 zł za wystawienie biletu przez konduktora.

O 9.30 wysiadłem w Szczecinku i od razu skierowałem się w stronę wyjazdu z miasta w stronę Żółtnicy. Jechało się dobrze, choć od początku przeszkadzał mi szwankujący przedni hamulec. Minąłem Buczek (3-4 eleganckie domy z ogromnymi ogrodami), następnie Żółtnicę i dotarłem do miejscowości Drawień. Mała wioska, ale z dużym, dość skomplikowanym skrzyżowaniem. Chwilę pobłądziłem, popytałem miejscowych i znalazłem się na właściwej ścieżce do Czarnego. Po 2-3 kilometrach przejechałem przez mostek na rzece Gwdzie, a tuż za nim minąłem nieoznakowaną granicę pomiędzy województwem zachodniopomorskim i pomorskim. To moja pierwsza granica województw przejechana na rowerze!

Do Czarnego jechałem spokojną okolicą, pusta droga pozwalała się rozpędzić, a teren dookoła przypominał mi toruński poligon, po którym wielokrotnie spacerowałem jako dziecko. Nie zdziwiłem się więc zbytnio, gdy tuż przed wjazdem do miasta zobaczyłem za plecami tablicę "Poligon wojskowy".

W Czarnem zatrzymałem się na chwilę pod Biedronką, po pierwsze - by zerknąć na mapę i zaplanować przejazd przez miasto i wyjazd z niego, a po drugie - by napić się wody i chwilę odpocząć od upału, temperatura powierza przekroczyła już dawno 30 stopni w cieniu, do tego na niebie nie było nawet jednego małego obłoczka.

Po krótkim postoju przejechałem przez most na rzece Czernicy (dopływ Gwdy), zrobiłem zdjęcie na placu w centrum Czarnego przy pomniku postawionym na cześć Jana Pawła II i drogą wojewódzką 202 wyjechałem z miasta w kierunku Rzeczenicy.

2 kilometry jazdy pustą o tej porze wojewódzką to chyba najlepszy odcinek jakim jechałem tego dnia. Równy asfalt, praktycznie zero samochodów. Tuż za Wronkowem skręciłem w lewo, na drogę regionalną do Sporysza. Tu też jechało się dość dobrze, choć droga była wąska, a nawierzchnia już nie tak dobra jak na wojewódzkiej. W Międzyborzu (bardzo ładna miejscowość - równa szeroka droga, zadbane chodniki i posesje, szkoła, kościół i oddział poczty) przejechałem przez most na Białej (dopływ Czernicy) i tuż za nim skręciłem w lewo, w drogę szutrową przez las.

Od początku jechało się dość często, bo w wielu miejscach na drodze było dużo piachu. Mniej więcej w połowie drogi (celem był dojazd do drogi krajowej 25) zrobiłem chwilę przerwy na miejscu postojowym. Co ciekawe, w lasach Nadleśnictwa Czarne nawet na leśnych drogach co kilka kilometrów można znaleźć takie miejsca, na których można usiąść przy stoliku i odpocząć.

W końcu ten męczący odcinek miałem za sobą i wjechałem na "krajówkę". Najbardziej nie lubię jazdy zatłoczoną drogą główną bez pobocza, ale w końcu ten 12-kilometrowy odcinek miałem za sobą.

W Białym Borze zrobiłem sobie kilkanaście minut przerwy w cieniu sklepu. Uzupełniłem zapasy wody i ruszyłem w stronę Wierzchowa. Po niespełna godzinie dotarłem do Starego Wierzchowa. Tam spędziłem trzy godziny na zaproszenie koleżanki ze studiów i jej rodziny.

Ok. 16.45 ruszyłem w kierunku stacji kolejowej w Iwinie. Ten 17-kilometrowy odcinek pokonałem w 45 minut i po godzinnym czekaniu na pociąg wróciłem do domu.

Nowe gminy: Szczecinek - miasto, Czarne, Rzeczenica, Biały Bór



  • DST 78.73km
  • Czas 03:46
  • VAVG 20.90km/h
  • VMAX 32.10km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogorzelica zamiast Mrzeżyna

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 30.06.2012 | Komentarze 0

W piątek umówiliśmy się z Darkiem na rowerowy wypad do Mrzeżyna. Rano dołączył do ekipy Michał i o 10:30 ruszyliśmy w trójkę spod kołobrzeskiego stadionu. Jechaliśmy ścieżkami rowerowymi aż do Rogowa, dopiero tam zjechaliśmy na szosę z płyt betonowych, którą dotarliśmy do Mrzeżyna.

W międzyczasie postanowiliśmy sprawdzić jak wygląda budowa ścieżki rowerowej z Mrzeżyna do Pogorzelicy, więc po kilkunastominutowym odpoczynku w Mrzeżynie przy plaży pojechaliśmy w kierunku wspomnianej ścieżki. Przekroczyliśmy most na Redze i wjechaliśmy na ścieżkę z polbruku, która prowadziła wzdłuż drogi brukowanej do jednostki wojskowej. Kilkaset metrów przed jednostką ścieżka odbijała lewo w las. Zmieniła się też nawierzchnia, od tej pory jechaliśmy drogą szutrową, z małym przerywnikiem w postaci "betonówki". Po kilku kilometrach i ominięciu jednostki dotarliśmy z powrotem do drogi brukowanej. Chciałem zaliczyć gminę Rewal, więc musiałem w tym celu dojechać do Pogorzelicy. Darek postanowił odpocząć i poczekać, aż wrócimy, więc pojechaliśmy sami z Michałem. Najpierw czekało nas 5 km jazdy po "kocich łbach", gdzie ostro nas wytrzęsło, a potem jeszcze 3 km płyt betonowych.

Ostatecznie dojechaliśmy do stadniny koni w Pogorzelicy i zawróciliśmy. Gmina Rewal odhaczona, ale w moim niedalekim planie jest przejazd całej gminy włącznie z latarnią morską w Niechorzu i ruinami kościoła w Trzęsaczu.

Po ok. 30 minutach znów spotkaliśmy się z Darkiem i ruszyliśmy z powrotem do Mrzeżyna. Tam 10-minutowy postój przed sklepem i prostą drogą do Kołobrzegu. Do domu wróciłem około godz. 15, z kolejnym rekordem życiowym i 21 zaliczoną gminą.



  • DST 74.31km
  • Czas 03:57
  • VAVG 18.81km/h
  • VMAX 38.20km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gryfice - Kołobrzeg

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 16.06.2012 | Komentarze 0

Start z domu o 6.30. Pojechałem na PKP, podchodzę do kasy - kolejka jak w Biedronce przed świętami, a odjazd pociągu za 3 minuty. Biorę rower i pędzę na peron, kupię bilet w pociągu. Konduktor bardzo uprzejmy, wszystko poszło elegancko i o 7.30 byłem w Gryficach. Tam już wsiadłem na rower i jadę z powrotem. Najpierw rundka po mieście, a potem wyjazd boczną drogą.

Pierwsze kilka kilometrów fajne, asfalcik może nie pierwszej jakości i mocno wysłużony, ale jechało się dobrze. Za Rotnowem musiałem odbić w lewo i od tej pory (nie licząc 2-kilometrowego odcinka ładnej nowej nawierzchni) czekało mnie 20 km jazdy po nierównych polnych i leśnych drogach, fatalnym bruku i w najlepszym przypadku (ale też najkrótszym) po płytach betonowych.

Zatrzymywałem się dość często na zdjęcia i łyk wody, mimo to tempo jazdy było całkiem niezłe. Na normalny asfalt wjechałem tak naprawdę dopiero w Kinowie (gm. Rymań). W zasadzie w samym Kinowie droga jest brukowana, ale wraz z tablicą miejscowości zaczyna się równy asfalt. Przez Świecie Koł., Byszewo, Kędrzyno dojechałem do Sarbii i dalej do Karcina i Głowaczewa, skąd betonówką przejechałem do Dźwirzyna. Kilkunastominutowy postój zrobiłem sobie w Grzybowie przy pensjonacie, w którym pracuje siostra, skąd już ruszyłem do domu, do którego dojechałem przed godziną 13.

Dzisiejszy wynik to moja życiówka i pierwszy ponad 50-kilometrowy wypad w tym roku. Do dorobku zaliczonych gmin dopisałem gminy Gryfice, Płoty, Brojce i Rymań, który "zamknął" mi powiat kołobrzeski.

GALERIA



  • DST 56.01km
  • Czas 03:26
  • VAVG 16.31km/h
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Karlino - Kołobrzeg

Sobota, 26 listopada 2011 · dodano: 29.11.2011 | Komentarze 0

W sobotę wybraliśmy się z Michałem na kolejną listopadową wycieczkę. Postanowiliśmy dojechać do Karlina pociągiem, a następnie wrócić rowerami okrężną drogą.

Pobudka o 7 rano, rzut oka przez okno: bezchmurne niebo, drzewa się lekko bujają od wiatru, ale wygląda to całkiem dobrze. Do tego temperatura +5 stopni, co pod koniec listopada wygląda jak marzenie. W piątek wieczorem przeszła ulewa, więc trochę się obawiałem o pogodę.

Gdy kręciłem się po kuchni zaczęli pojawiać się również domownicy. Od razu usłyszałem: "Taka wichura, a Ty na rower, zwariowałeś?". Siostra wróciła z pracy po nocce: "Coś Ty, przecież zimno jest, wieje tak, że ledwo da się iść!". Ja twardo: "Przesadzacie, dam radę. Jadę."

Zrobiłem kanapki (na śniadanie nie było czasu, więc postanowiłem zjeść w pociągu), zaparzyłem cały termos herbaty i wyszedłem z domu.

Podszedłem do biura, w którym trzymam rower na zapleczu (200 metrów od mojego bloku), wyjąłem moją limuzynę i o 7:55 byłem na dworcu. Michał przyjechał dwie minuty później, kupiliśmy bilety i wsiedliśmy do pociągu.

W Karlinie byliśmy o 8:40. Skierowaliśmy się na ulicę Nadbrzeżną, będącą czymś w rodzaju promenady nad Radwią.


Ulica Nadbrzeżna w Karlinie prowadzi nas wzdłuż brzegu Radwi


Most kolejowy nad Radwią w Karlinie

Zostawiliśmy za plecami most kolejowy, zrobiliśmy szybkie zakupy w delikatesach i udaliśmy się w kierunku wyjazdu z miasta w stronę krajowej szóstki. Tuż za mostem na Parsęcie odbiliśmy w prawo na Gościno. Od tej chwili dość silny wiatr wiał nam w twarze, w dodatku pierwszy kilometr od zjazdu z głównej drogi prowadził pod górę. To sprawiło, że tempo jazdy nie było zbyt wysokie i wynosiło ok. 14 km/h.

Minęliśmy Kowańcz, dwa Pobłocia (Wielkie i Małe) i dojechaliśmy do Mołtowa, które jest już praktycznie przedmieściem Gościna. W momencie wjazdu do Mołtowa znacznie pogorszył się stan drogi. Na tym przykładzie wyraźnie widać jak w naszym kraju buduje się drogi. Kilka lat temu położono nowy asfalt na odcinku Gościno - Karlino, jednak najwyraźniej uznano, że wjazd do tych miejscowości na nową nawierzchnię nie zasłużył, więc w stronę Gościna dobry asfalt kończy się w Mołtowie, natomiast w stronę Karlina w Kowańczy. Pozostają po obu stronach po trzy kilometry jazdy po dziurach.

Po dojechaniu do Gościna skierowaliśmy się na Nieżyn. Początek tego odcinka to spokojna jazda, jednak przed samym Unieradzem trafiliśmy na krótki (ok. 0,5 km), ale stromy podjazd.


Prywatne jeziorko koło Unieradza, wiele takich w okolicy

W Unieradzu na przystanku zrobiliśmy sobie kilkanaście minut przerwy. W wiosce znajduje się zabytkowy kościół Św. Michała Archanioła, zbudowany w XIII wieku. Szkoda, że tamtejsze władze gminne nie pomyślały o żadnej tablicy informującej o tym zabytku.


XIII-wieczny kościół w Unieradzu


Centralne miejsce w wiosce - przystanek koło kościoła


Chwila przerwy na ciepłą herbatę

Po postoju w Unieradzu ruszyliśmy dalej. Szybko minęliśmy Nieżyn i pojechaliśmy w stronę Byszewa.


XIX-wieczny kościół w Nieżynie


Brukowana droga z Nieżyna do Byszewa

Do Byszewa prowadziła nas brukowana droga z dość dobrym poboczem, z którego oczywiście skorzystaliśmy. W Byszewie skręciliśmy w prawo i dobrym asfaltem dojechaliśmy do Niemierza i dalej do drogi wojewódzkiej 102 Kołobrzeg - Międzyzdroje.


Młyn widoczny z drogi przy wjeździe do Niemierza


Michał wjeżdżający do Niemierza


XV-wieczny kościół w Niemierzu

Szybko przejechaliśmy wojewódzką przez Błotnicę i po przejechaniu 1,5 km uciekliśmy z niej skręcając w lewo do Przećmina. Po chwili asfalt zamienił się w bruk, którym przejechaliśmy przez wioskę. Właśnie w Przećminie spotkał nas odrobinę niebezpieczny moment.

W pewnym momencie z jednej z posesji wybiegł na drogę dość spory wiejski burek. Ruszył za mną i biegł przez kilkaset metrów dosłownie kilka centymetrów od mojej nogi groźnie szczekając. Michał został z tyłu, na czym dobrze wyszedł, bo pies skupił się na mnie. Starałem się zachować spokój i nie zwracać na niego uwagi. Jechałem równym tempem patrząc przed siebie i pies odpuścił.

Odcinek z Przećmina do Korzystna to chyba najprzyjemniejsza jazda tego dnia. Droga gruntowa wśród pól i lasów z dala od ludzi, szkoda, że ciągnęła się tylko przez dwa kilometry. Po kilku minutach zobaczyliśmy przed sobą zabudowania Korzystna.


Droga z Przećmina do Korzystna


Korzystno

Po krótkiej przerwie na przystanku pojechaliśmy do Grzybowa. Mieliśmy dużo czasu (było dopiero południe), a Michał mówił, że nowym asfaltem (położonym wiosną tego roku) z Korzystna do Grzybowa jeszcze nie jechał. Po trzech kilometrach jazdy asfaltem dojechaliśmy do Grzybowa, przejechaliśmy przez wioskę i zajrzeliśmy na chwilę na plażę i ścieżką rowerową wróciliśmy do Kołobrzegu. W domu byłem o 12:30.

Trasa: