Info

avatar Jestem Tomasz z Kołobrzegu. Od 2009 roku przejechałem na rowerze 14963.66 kilometrów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Poprzednie lata

2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats bikestats.pl

2010
button stats bikestats.pl

2009
button stats bikestats.pl

Zaliczone gminy


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tomikg.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Poza powiat

Dystans całkowity:6585.68 km (w terenie 4.50 km; 0.07%)
Czas w ruchu:341:39
Średnia prędkość:18.90 km/h
Maksymalna prędkość:48.00 km/h
Liczba aktywności:111
Średnio na aktywność:59.33 km i 3h 09m
Więcej statystyk
  • DST 10.48km
  • Czas 01:03
  • VAVG 9.98km/h
  • VMAX 25.60km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wycieczka na obozie

Środa, 29 sierpnia 2012 · dodano: 02.09.2012 | Komentarze 0

Wycieczka z grupą gimnazjalistów wzdłuż Zalewu Szczecińskiego podczas obozu sportowego w Czarnocinie (gm. Stepnica)

  • DST 45.58km
  • Czas 02:14
  • VAVG 20.41km/h
  • VMAX 31.80km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Gąsek

Sobota, 11 sierpnia 2012 · dodano: 20.08.2012 | Komentarze 0

Wycieczka z kuzynem do Gąsek z wizytą na latarni morskiej.

  • DST 88.12km
  • Czas 04:27
  • VAVG 19.80km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Temperatura 34.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejna życiówka

Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 0

Szczecinek - Żółtnica - Czarne - Międzybórz - Biały Bór - Wierzchowo - Iwin

Wyjechałem z domu o 7 rano, pojechałem na dworzec. Tam kosmiczna kolejka do kasy, więc postanowiłem bilet kupić w pociągu. Na szczęście obyło się bez opłaty 8 zł za wystawienie biletu przez konduktora.

O 9.30 wysiadłem w Szczecinku i od razu skierowałem się w stronę wyjazdu z miasta w stronę Żółtnicy. Jechało się dobrze, choć od początku przeszkadzał mi szwankujący przedni hamulec. Minąłem Buczek (3-4 eleganckie domy z ogromnymi ogrodami), następnie Żółtnicę i dotarłem do miejscowości Drawień. Mała wioska, ale z dużym, dość skomplikowanym skrzyżowaniem. Chwilę pobłądziłem, popytałem miejscowych i znalazłem się na właściwej ścieżce do Czarnego. Po 2-3 kilometrach przejechałem przez mostek na rzece Gwdzie, a tuż za nim minąłem nieoznakowaną granicę pomiędzy województwem zachodniopomorskim i pomorskim. To moja pierwsza granica województw przejechana na rowerze!

Do Czarnego jechałem spokojną okolicą, pusta droga pozwalała się rozpędzić, a teren dookoła przypominał mi toruński poligon, po którym wielokrotnie spacerowałem jako dziecko. Nie zdziwiłem się więc zbytnio, gdy tuż przed wjazdem do miasta zobaczyłem za plecami tablicę "Poligon wojskowy".

W Czarnem zatrzymałem się na chwilę pod Biedronką, po pierwsze - by zerknąć na mapę i zaplanować przejazd przez miasto i wyjazd z niego, a po drugie - by napić się wody i chwilę odpocząć od upału, temperatura powierza przekroczyła już dawno 30 stopni w cieniu, do tego na niebie nie było nawet jednego małego obłoczka.

Po krótkim postoju przejechałem przez most na rzece Czernicy (dopływ Gwdy), zrobiłem zdjęcie na placu w centrum Czarnego przy pomniku postawionym na cześć Jana Pawła II i drogą wojewódzką 202 wyjechałem z miasta w kierunku Rzeczenicy.

2 kilometry jazdy pustą o tej porze wojewódzką to chyba najlepszy odcinek jakim jechałem tego dnia. Równy asfalt, praktycznie zero samochodów. Tuż za Wronkowem skręciłem w lewo, na drogę regionalną do Sporysza. Tu też jechało się dość dobrze, choć droga była wąska, a nawierzchnia już nie tak dobra jak na wojewódzkiej. W Międzyborzu (bardzo ładna miejscowość - równa szeroka droga, zadbane chodniki i posesje, szkoła, kościół i oddział poczty) przejechałem przez most na Białej (dopływ Czernicy) i tuż za nim skręciłem w lewo, w drogę szutrową przez las.

Od początku jechało się dość często, bo w wielu miejscach na drodze było dużo piachu. Mniej więcej w połowie drogi (celem był dojazd do drogi krajowej 25) zrobiłem chwilę przerwy na miejscu postojowym. Co ciekawe, w lasach Nadleśnictwa Czarne nawet na leśnych drogach co kilka kilometrów można znaleźć takie miejsca, na których można usiąść przy stoliku i odpocząć.

W końcu ten męczący odcinek miałem za sobą i wjechałem na "krajówkę". Najbardziej nie lubię jazdy zatłoczoną drogą główną bez pobocza, ale w końcu ten 12-kilometrowy odcinek miałem za sobą.

W Białym Borze zrobiłem sobie kilkanaście minut przerwy w cieniu sklepu. Uzupełniłem zapasy wody i ruszyłem w stronę Wierzchowa. Po niespełna godzinie dotarłem do Starego Wierzchowa. Tam spędziłem trzy godziny na zaproszenie koleżanki ze studiów i jej rodziny.

Ok. 16.45 ruszyłem w kierunku stacji kolejowej w Iwinie. Ten 17-kilometrowy odcinek pokonałem w 45 minut i po godzinnym czekaniu na pociąg wróciłem do domu.

Nowe gminy: Szczecinek - miasto, Czarne, Rzeczenica, Biały Bór



  • DST 46.49km
  • Czas 02:09
  • VAVG 21.62km/h
  • VMAX 32.10km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mrzeżyno

Wtorek, 24 lipca 2012 · dodano: 24.07.2012 | Komentarze 0

Wczoraj byłem w Ustroniu Morskim, więc dziś pojechałem w drugą stronę - do Mrzeżyna. Wyjechałem z domu o 16.45. Po dziesięciu minutach dojechałem do stadionu, gdzie powoli zbierali się piłkarze przed treningiem. Chwilę porozmawiałem z trenerem i pojechałem dalej.

Jechało się bardzo dobrze, tempo rzadko spadało poniżej 25 km/h. szybko przejechałem ścieżką wzdłuż Grzybowa i dalej do Dźwirzyna. Samo Dźwirzyno to droga przez mękę, czyli setki turystów na drodze rowerowej, choć po drugiej stronie ulicy jest szerszy wygodny chodnik... Bez dzwonka nie ma co się tam pchać.

Za Dźwirzynem już spokojnie, więc znów szybkim tempem ruszyłem do Mrzeżyna. Szybko minąłem Rogowo i 2-kilometrowy odcinek jazdy płytami betonowymi, i dotarłem do celu wycieczki. Tam pojechałem do sklepu, by zaopatrzyć się w wodę. Pod sklepem stan licznika wskazywał dokładnie 22,5 km, przejechane w 56 minut. Średnie tempo wynosiło ponad 23 km/h.

Po krótkiej przerwie przy sklepie ruszyłem w drogę powrotną. Szybko się przekonałem, że będzie trudniej. Teraz jechałem pod wiatr, który w dodatku złośliwie zaczął wiać znacznie mocniej niż kilkanaście minut wcześniej. Odcinek do Rogowa był ciężki, przez Rogowo przejechałem tempem niemal spacerowym (ok. 18 km/h). Dalej było nieco lepiej i dość szybko dotarłem do Dźwirzyna. Tu wiało już mniej, ale liczba pieszych na ścieżce wzrosła chyba trzykrotnie.

Gdy w końcu się przez nich przedarłem byłem już dość zmęczony (jednak 2,5 tygodnia przerwy zrobiło swoje), mimo to utrzymywałem tempo 20-21 km/h, momentami jeszcze przyspieszając. Dopiero ostatnie 4 km zwolniłem, do Kołobrzegu wjechałem spacerkiem, zatrzymałem się na końcówkę treningu piłkarzy na stadionie i dowlokłem się do domu, jadąc przez miasto 17 km/h.

  • DST 45.86km
  • Czas 02:16
  • VAVG 20.23km/h
  • VMAX 33.80km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Gąsek

Czwartek, 5 lipca 2012 · dodano: 05.07.2012 | Komentarze 0

Dziś po pracy wybraliśmy się z Michałem do Gąsek. Spotkaliśmy się przed hotelem Marine o 17 i pojechaliśmy wzdłuż wybrzeża.

Na ścieżce rowerowej dużo rowerzystów, widać, że rozpoczął się sezon. Nieco spokojniej było między Podczelem a Sianożętami, ale w samych Sianożętach zjechaliśmy ze ścieżki na asfalt, bo co chwilę pod kołami mieliśmy tłumy plażowiczów.

Za Ustroniem Morskim w końcu ochłonęliśmy od turystów i spokojnie dotarliśmy do Gąsek. Tam zrobiliśmy ok. pół godziny przerwy przy latarni morskiej na lody i coś do picia, Michał wszedł na wieżę latarni (ja byłem już dwa razy) i wróciliśmy.

W drodze powrotnej w zasadzie bez przygód, tylko w Ustroniu jakiś Krakus wlókł się samochodem 20 km/h i mocno nas zwalniał, a przed Podczelem Michał postanowił pościgać się z małolatami, którzy nie chcieli nas przepuścić na ścieżce, choć wlekli się strasznie. W domu byłem o godz. 20.

  • DST 78.73km
  • Czas 03:46
  • VAVG 20.90km/h
  • VMAX 32.10km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogorzelica zamiast Mrzeżyna

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 30.06.2012 | Komentarze 0

W piątek umówiliśmy się z Darkiem na rowerowy wypad do Mrzeżyna. Rano dołączył do ekipy Michał i o 10:30 ruszyliśmy w trójkę spod kołobrzeskiego stadionu. Jechaliśmy ścieżkami rowerowymi aż do Rogowa, dopiero tam zjechaliśmy na szosę z płyt betonowych, którą dotarliśmy do Mrzeżyna.

W międzyczasie postanowiliśmy sprawdzić jak wygląda budowa ścieżki rowerowej z Mrzeżyna do Pogorzelicy, więc po kilkunastominutowym odpoczynku w Mrzeżynie przy plaży pojechaliśmy w kierunku wspomnianej ścieżki. Przekroczyliśmy most na Redze i wjechaliśmy na ścieżkę z polbruku, która prowadziła wzdłuż drogi brukowanej do jednostki wojskowej. Kilkaset metrów przed jednostką ścieżka odbijała lewo w las. Zmieniła się też nawierzchnia, od tej pory jechaliśmy drogą szutrową, z małym przerywnikiem w postaci "betonówki". Po kilku kilometrach i ominięciu jednostki dotarliśmy z powrotem do drogi brukowanej. Chciałem zaliczyć gminę Rewal, więc musiałem w tym celu dojechać do Pogorzelicy. Darek postanowił odpocząć i poczekać, aż wrócimy, więc pojechaliśmy sami z Michałem. Najpierw czekało nas 5 km jazdy po "kocich łbach", gdzie ostro nas wytrzęsło, a potem jeszcze 3 km płyt betonowych.

Ostatecznie dojechaliśmy do stadniny koni w Pogorzelicy i zawróciliśmy. Gmina Rewal odhaczona, ale w moim niedalekim planie jest przejazd całej gminy włącznie z latarnią morską w Niechorzu i ruinami kościoła w Trzęsaczu.

Po ok. 30 minutach znów spotkaliśmy się z Darkiem i ruszyliśmy z powrotem do Mrzeżyna. Tam 10-minutowy postój przed sklepem i prostą drogą do Kołobrzegu. Do domu wróciłem około godz. 15, z kolejnym rekordem życiowym i 21 zaliczoną gminą.



  • DST 39.04km
  • Czas 01:46
  • VAVG 22.10km/h
  • VMAX 31.60km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzebiatów - Mrzeżyno - Kołobrzeg

Środa, 27 czerwca 2012 · dodano: 28.06.2012 | Komentarze 0

Chętnych do towarzystwa nie było, więc postanowiłem trochę sprawdzić swoje możliwości i wycieczkę turystyczną zamieniłem w przejazd treningowy. Nie brałem aparatu, żadnych tobołów, z wyjątkiem torby trójkątnej pod ramę, do której schowałem niezbędne narzędzia, zapasową dętkę, portfel, telefon, mapę i wodę.

Z domu wyruszyłem o 17:10. Po kilku minutach dotarłem na PKP. Kupiłem bilet, butelkę wody w dworcowym kiosku i wsiadłem do pociągu. Chwilę po godzinie 18 dotarłem do celu, czyli Trzebiatowa. Po opuszczeniu tamtejszego dworca od razu skierowałem się w kierunku wyjazdu z miasta w stronę Mrzeżyna. Sam wyjazd nie był taki prosty jak zakładałem, okazało się bowiem, że przeprowadzany jest tam remont drogi i ruch odbywa się wahadłowo. Trochę czasu więc postałem wśród mnóstwa autobusów i samochodów jadących nad morze. Ech, ten sezon...

W tym samym czasie porzuciłem pomysł jazdy drogą wojewódzką i w Nowielicach (do których dotarłem ścieżką rowerową) skręciłem w prawo na Bieczyno. Od razu zrozumiałem dlaczego tamtejsi mieszkańcy bojkotują wszelkie wybory domagając się nowej drogi. Niby asfalt, ale dziura za dziurą, a w zasadzie nie dziury tylko kratery. Mimo to tempem ok. 27-28 km/h dotarłem do Gorzysławia, skąd już miałem gładki asfalt do Robów. Ten odcinek też dość szybko pokonałem. Z Robów do Mrzeżyna miałem najcięższy fragment, który mocno mnie zwolnił, mimo to po płytach betonowych i nawierzchni szutrowej jechało się całkiem dobrze. W końcu, po 40 minutach od opuszczenia dworca w Trzebiatowie, dotarłem do Mrzeżyna.

W Mrzeżynie dosłownie minutowy postój na łyk wody i ruszam w kierunku Kołobrzegu. Od wyjazdu z miejscowości cały czas już jechałem ścieżką rowerową (z małą przerwą w Dźwirzynie). Błyskawicznie minąłem Rogowo i po kwadransie dojechałem do mostu w Dźwirzynie, będącego granicą powiatów kołobrzeskiego i gryfickiego. Na moście kolejny łyk wody i ruszam dalej.

W Dźwirzynie jest już trochę turystów, więc jazda pasem pieszo-rowerowym nie była łatwa, ale w końcu wyjechałem z wioski, by po chwili w podobny sposób minąć Grzybowo. Przy wyjeździe z Grzybowa planowałem kilkuminutowy postój, ale starczyło mi cierpliwości tylko na trzy minuty, skutecznie zniechęciły mnie do odpoczynku komary. Szybko więc stamtąd uciekłem, by kilka minut przed godziną 20 dotrzeć do domu w Kołobrzegu.

Łącznie przejechałem 39 km w niespełna 2 godziny, co jak dla mnie jest bardzo dobrym czasem. Do wypełnienia planu (600 km do końca czerwca) brakuje mi już tylko 36 km.



  • DST 74.31km
  • Czas 03:57
  • VAVG 18.81km/h
  • VMAX 38.20km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gryfice - Kołobrzeg

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 16.06.2012 | Komentarze 0

Start z domu o 6.30. Pojechałem na PKP, podchodzę do kasy - kolejka jak w Biedronce przed świętami, a odjazd pociągu za 3 minuty. Biorę rower i pędzę na peron, kupię bilet w pociągu. Konduktor bardzo uprzejmy, wszystko poszło elegancko i o 7.30 byłem w Gryficach. Tam już wsiadłem na rower i jadę z powrotem. Najpierw rundka po mieście, a potem wyjazd boczną drogą.

Pierwsze kilka kilometrów fajne, asfalcik może nie pierwszej jakości i mocno wysłużony, ale jechało się dobrze. Za Rotnowem musiałem odbić w lewo i od tej pory (nie licząc 2-kilometrowego odcinka ładnej nowej nawierzchni) czekało mnie 20 km jazdy po nierównych polnych i leśnych drogach, fatalnym bruku i w najlepszym przypadku (ale też najkrótszym) po płytach betonowych.

Zatrzymywałem się dość często na zdjęcia i łyk wody, mimo to tempo jazdy było całkiem niezłe. Na normalny asfalt wjechałem tak naprawdę dopiero w Kinowie (gm. Rymań). W zasadzie w samym Kinowie droga jest brukowana, ale wraz z tablicą miejscowości zaczyna się równy asfalt. Przez Świecie Koł., Byszewo, Kędrzyno dojechałem do Sarbii i dalej do Karcina i Głowaczewa, skąd betonówką przejechałem do Dźwirzyna. Kilkunastominutowy postój zrobiłem sobie w Grzybowie przy pensjonacie, w którym pracuje siostra, skąd już ruszyłem do domu, do którego dojechałem przed godziną 13.

Dzisiejszy wynik to moja życiówka i pierwszy ponad 50-kilometrowy wypad w tym roku. Do dorobku zaliczonych gmin dopisałem gminy Gryfice, Płoty, Brojce i Rymań, który "zamknął" mi powiat kołobrzeski.

GALERIA



  • DST 29.00km
  • Czas 01:26
  • VAVG 20.24km/h
  • VMAX 37.60km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka 2012 - dz. 2

Środa, 2 maja 2012 · dodano: 04.05.2012 | Komentarze 0

W środowe popołudnie trzeba było wracać do domu. Wyruszyłem ze Starego Wierzchowa o 13:20. Dość szybkim tempem, m.in. dzięki sprzyjającemu kierunkowi wiatru, popedałowałem w kierunku stacji kolejowej w Iwinie. Starałem się trzymać szybkie tempo, bo na horyzoncie zbierały się chmury, a poranna duchota zwiastowała możliwość nadejścia burzy. Szybko minąłem Wierzchowo (krótki odcinek jazdy krajową jedenastką), następnie Trzebiechowo i Kusowo. Prędkość utrzymywała się w okolicach 25 km/h na płaskim, ponad 30 km/h na zjazdach i ok. 16 km/h na nielicznych krótkich podjazdach, więc po dojeździe do stacji licznik pokazywał średnią prędkość 21,2 km/h.

Pociąg miałem dopiero 15:14, a do Iwinu dotarłem o 14:10, więc po krótkiej przerwie i szybkim spojrzeniu na mapę postanowiłem dojechać do Grzmiącej rowerem. Jazda wzdłuż torów przez Lubogoszcz była całkiem przyjemna, dopiero na DW 171 rozpoczął się 2-kilometrowy podjazd, przez co prędkość znacznie spadła. Miałem jednak sporo czasu, więc nie spieszyłem się zbytnio. Ostatecznie na stację w Grzmiącej dotarłem około godziny 15:00, kupiłem bilet i spokojnie poczekałem na pociąg.

W Kołobrzegu odczułem szok, bo temperatura była o około 10 stopni niższa niż w powiecie szczecineckim. Bluza nie pomogła i ponad 2-kilometrowy odcinek do domu przejechałem mocno zmarznięty.

Bilans dwóch majówkowych dni to 48 km na rowerze, dwie zdobyte gminy (Szczecinek - wiejska i Grzmiąca), dwie przebite dętki i jedna rozwalona opona.

#lat=53.827506547815&lng=16.55099&zoom=12&maptype=osm

  • DST 18.78km
  • Czas 01:05
  • VAVG 17.34km/h
  • VMAX 32.30km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon X1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka 2012 - dz. 1

Wtorek, 1 maja 2012 · dodano: 04.05.2012 | Komentarze 0

Majówka bardziej stacjonarna, ale z udziałem rowerowym, który posłużył mi jako środek transportu ze stacji kolejowej do miejsca docelowego.

Wyjechałem z domu 1 maja o godzinie 7:20. Udałem się w kierunku dworca PKP, skąd pociągiem pojechałem do stacji Iwin. Przy ładowaniu roweru do pociągu zauważyłem "kapeć" w tylnym kole. Niestety, winna okazała się tylna opona, mocno wysłużona. Podróż pociągiem minęła na zmianie dętki, co okazało się trochę syzyfową pracą, bo druga dętka też długo nie wytrzymała. Wysiadłem w Iwinie i pojawił się problem. Została mi jedna dętka, ale z góry stwierdziłem, że przy takim stanie tylnej opony nie ma sensu jej zakładać, bo i tak nie wytrzyma 17 km, które miałem do przejechania.

Szczęśliwie z pomocą przyszedł mi jeden z mieszkańców wioski, który przez okno zauważył mnie i zapytał co się stało. Po krótkim wytłumaczeniu przeze mnie sytuacji powiedział, że może mi pomóc. Wyciągnął z garażu stary zardzewiały (jak stwierdził 40-letni) rower, na którym już nie jeździ i odstąpił mi swoją oponę.

Po ok. godzinnej "operacji" mogłem jechać dalej. Utrzymując prędkość w okolicach 17-18 km/h po godzinie dotarłem do celu - Starego Wierzchowa.